Archiwum

Posts Tagged ‘plan treningowy’

Połówka – jak ją wypić i nie mieć kaca ?

19 marca, 2013 8 Komentarzy

Szykuje się wielkie święto biegowe – 13 tysięcy zawodników. Mam nadzieje, że organizatorzy staną na wysokości zadania i start przebiegnie sprawnie. Są do tego dość spore obawy. Zwłaszcza, gdy z kilku pasów (start jest po obu stronach jezdni na moście) po wbiegnięciu na „rondo z palmą” zrobią się dwa pasy. No zobaczymy co to będzie….

601414_10151487501719763_1788576395_n

Jak to wypić i nie mieć kaca?
Mam plan. Pobiegnę świadomie 🙂 Chcę półmaraton rozegrać z głową. To będzie moja trzecia połówka. Pierwsza była dwa lata temu w Tarczynie. Dwie godziny biegania… to było trudne doświadczenie. Wysoka temperatura, otwarty teren, brak cienia. Czułem się jak boczek na patelni. Nie byłem przygotowany na takie warunki. Pod koniec moje uczestnictwo w tych zawodach nie miało wiele wspólnego z bieganiem.

Drugi to wiosna zeszłego roku i połówka w Warszawie. Tutaj także nie było za ciekawie. Źle rozłożyłem siły i pod koniec nie było wesoło. Udało się pobiec w 1:53. Gdybym lepiej rozegrał ten bieg z pewnością wynik byłby lepszy. Zdecydowanie za szybko pobiegłem pierwszą część zawodów.

Co teraz?
Patrząc na moje wyniki z jesieni to połówkę powinienem zrobić w 1:43. Ale wiem, że jestem jeszcze daleko od tamtej formy. Liczę po cichu na wynik w okolicach 1:47. Czy się uda? Czas pokaże. Mam jednak pretensje do siebie, że słabo przepracowałem zimę i myślę o 1:47 a nie np. 1:40… Najważniejsze to zacząć bardzo spokojnie. Będę się starał możliwie szybko zacząć biec swoim tempem. Przy takiej ilości biegaczy początkowo będzie mało miejsca i spory ścisk, więc nie będzie łatwo. W takich warunkach trzeba uważać na innych. W drugiej połowie mam zamiar znacznie przyspieszyć. Cel jest taki żebym miał sporo sił na druga polowe. Mam nadzieje, że uda mi się zrealizować założenia i na metę wbiegnę z uśmiechem zatrzymując zegarek z czasem 1:4x  (moja życiówka to skromne 1:53:25).

Przede mną jeszcze ważne treningi, aby na niedzielę być w optymalnej dyspozycji. Dziś podbiegi – 8×45 sek. a w czwartek interwały 8x2min. W zależności od samopoczucia w piątek albo 30 minut powoli albo wolne. Pogoda za oknem niestety nie rozpieszcza.
Zimo: wyp%^*@$%& !!!

O czy należy pamiętać w najbliższa niedzielę czyli kilka rad dla debiutantów:

– zapoznaj się z informatorem,
– przybądź na miejsce startu przynajmniej godzinę wcześniej. Będzie dużo ludzi, korki, kłopoty z parkowaniem… pamiętaj o tym. Sugeruję przybyć na miejsce publicznym transportem. W ten sposób zaoszczędzisz sobie stresu związanego  z szukaniem miejsca parkingowego,
– pamiętaj o obcięciu paznokci u stop parę dni wcześniej. Za długie mogą spowodować obicia i sińce,
– dobrze nasmarować wazeliną lub sudocremem miejsca narażona na otarcia. Faceci niech pamiętają o zaklejeniu sutków plastrem – czasami może to być przydatne (zwłaszcza gdy będzie padać deszcz – pod wpływem mokrej koszulki zwiększa się tarcie),
– rano śniadanie powinno być  lekkie ale pożywne,
– folia ratunkowa – do nabycia w aptece za parę złotych. Pogoda jest niepewna. Będzie pewnie parę stopni lub w okolicach zera. Ja się ubieram na krótkie spodenki plus bluza na długi rękaw. Rok temu biegłem w długich spodniach – było za gorąco. Aby nie zmarznąć przed startem będę miał na sobie folie, która potem złożę i wyrzucę.
– dobre nastawienie i dobry humor,

Apel – ustaw się w swojej strefie startowej, zgodnie z kolorem Twojego numeru startowego. Będzie dużo zawodników. Pamiętajmy, że nie biegniemy sami. Znasz swoje możliwość. Nie ustawiaj się za blisko startu.  Sprawmy aby dla każdego zawody były przyjemne. Szanujmy się. Niech to będzie nasze święto biegowe.
Powodzenia i do zobaczenia na mecie !!!

Kancelaria Sportowa Staszewscy – twój trener

3 grudnia, 2012 Dodaj komentarz

Tydzień temu przedstawiłem Wam recenzje wirtualnego trenera miCoach. Teraz przyszedł czas na przedstawienie prawdziwego, żywego trenera.

Latem tego roku myśląc o Maratonie Warszawskim zacząłem szukać planu treningowego dla siebie. Chwile wcześniej próbowałem biegać wg Firsta, jeszcze wcześniej próbowałem sił z Daniels’em. Jednak czułem się trochę zagubiony w gąszczu informacji i miałem problem z doborem odpowiednich obciążeń treningowych. Zależało mi na dobrym przygotowaniu do jesiennego maratonu. Przeszukałem internet aby znaleźć rozwiązanie dla siebie. I tak po lekturze bloga Wojtka Staszewskiego natrafiłem na jego Kancelarie Sportowa. Poczytałem co ma Kancelaria do zaoferowania i się zgłosiłem.

Wojtek, właściciel Kancelarii jest znaną postacią w środowisku biegowym. Jest autorem bloga http://staszewskibiega.blox.pl/html, prowadzi w „Gazecie Wyborczej” akcję „Polska Biega„. Pisze regularnie dla czasopisma Bieganie. Jest bardzo dobrym zawodnikiem z życiówką 2:49 w maratonie. Przebiegł przeszło 40 maratonów. Wojtek cały czas „trzyma” poziom biegowy. Co dla nas najważniejsze – jest trenerem.

I tak powierzyłem swoje bieganie doświadczonemu zawodnikowi.

Oferta Kancelarii skierowana jest dla wszystkich. Od początkujących biegaczy po zawodowców startujących w zawodach.

Trening

Jak wygląda współpraca z Kancelarią?
Co miesiąc dostajemy nową rozpiskę zawierającą szczegółowy opis treningów na poszczególne dni. W zależności od tego jaki jest nasz główny cel, poszczególne treningi są ustawione tak aby w kluczowym momencie być u szczytu formy.

Tydzień treningowy dzielimy na 3 etapy (w zależności od tego ile razy w tygodniu chcemy i mamy czas biegać – jest to ustalane indywidualnie zaraz na początku). Podbiegi – wcześniej nie trenowałem podbiegów. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak niepozorne ćwiczenie może mieć taki wpływ na nasza sile. Wiem o tym ze cotygodniowe serie podbiegów na Górce Szczęśliwickiej w dużym stopniu wzmocniły moje nogi. Teraz podbiegi w trakcie zawodów nie chcą są dla mnie straszne. Kolejny etap to interwały z krótkimi seriami gdzie ćwiczymy szybkość. Na weekend jak zawsze długie wybiegania. Baaaardzo wolne. Jak dla mnie za wolne. Początkowo nie moglem się przestawić aby biec 1,5 godziny w tempie 6:15 – 6:30 Ale w tym wolnym tempie jest metoda. Budujemy wytrzymałość. Przekonałem się o tym i już nie narzekam, że muszę wolno biegać.

Co jakiś czas Kancelaria organizuje wspólne treningi. Tutaj jest jedna rzecz, której mogę się przyczepić. Otóż brakuje spotkania z trenerem (od nowego roku ma się to zmienić) na samym początku współpracy. Ważne jest aby pokazać kilka istotnych kwestii na temat biegu. Jak np. technika. Biegacz amator nie wie np. jakie błędy popełnia podczas biegu. Sylwetka, ręce itp…. Taki pierwszy trening pod okiem trenera może być bardzo pomocny zwłaszcza dla biegacza stawiającego pierwsze kroki. Wiadomo, że jeśli już biegamy dość długo to ciężko nam się przestawić i pozbyć się złych nawyków.

Plusy są takie ze trener zawsze służy nam pomocą. Można zadzwonić, napisać, porozmawiać również o kwestiach okołobiegowych (porady, dieta, zdrowie). Jeśli istnieje taka potrzeba nasz plan treningowy jest modyfikowany na bieżąco.

Podsumowanie

Polecam wszystkim treningi z Kancelaria. Jest to płatne rozwiązanie ale naprawdę warto.
Porównywałem oferty innych firm i trenerów. Na tym tle Kancelaria jest jedna z tańszych firm, a ma do zaoferowania więcej niż inne tego typu instytucje. Także tym bardziej warto sprawdzić ich ofertę.

Ja zaczynam dalej trenować z Wojtkiem od styczna. szykując się na wiosenny maraton.

Teraz jestem w trakcie roztrenowania. Moje roztrenowanie jest na tyle duże, że nawet nie daje rady biegać dwa razy w tygodniu 😦 Generalnie do 15 grudnia będę odpoczywać. Natomiast od połowy miesiąca „uruchamiam”  się biegowo tak aby od stycznia wejść w plan przygotowujący mnie do Łodzi.

W najbliższym czasie będziecie mogli przeczytać na blogu na temat skarpet kompresyjnych oraz recenzję Garmin 610.

Skoro teraz jestem w trakcie roztrenowania i wieczorami nie biegam to co robić, gdy zapada zmrok? 🙂
Ja siadam przed telewizor i oglądam serial o zombie – obecnie jestem na początku trzeciego sezonu. Polecam 🙂

a po zombie czas na American Horror Story – polecam zwłaszcza drugi sezon.

Adidas miCoach – Twój trener osobisty – test, recenzja

18 listopada, 2012 1 komentarz

Czym jest miCoach – to nic innego, jak osobisty trener elektroniczny.

Wstęp
Moja przygoda z aplikacją zaczęła się od ściągnięcia na telefon iPhone darmowej aplikacji miCoach z iTunes.
https://itunes.apple.com/pl/app/micoach/id383809424?mt=8 Wygenerowałem swój pierwszy plan i zacząłem biegać 🙂

Jest kilka możliwości rozpoczęcia przygody z miCoach. Pierwsza i najprostsza to właśnie telefon iPhone z pobraną aplikacją. Dzięki gps w telefonie i poleceniom wydawanym przez słuchawki, możemy w pełni realizować treningi w oparciu o tempo biegu. Jest to najtańsza opcja trenowania z miCoach. Kosztuje 0 zł. Jedynie trzeba posiadać iPhone’a (lub telefon z systemem Android z gps – nie testowałem). Jeśli chcemy wzbogacić swoje treningi o pomiar tętna, wtedy do telefonu możemy dokupić przystawkę miCoach connect do iPhone’a. Koszt około 250 zł – ciężko dostać. Widziałem tylko w jednym adidas CONCEPT STORE. W GO Sport np. nie ma. Można także zakupić zestaw do iPhone’a z sensorem do buta (Speedcell – wtedy treningi są oparte o tempo). Od niedawna jest także dostępna przystawką działająca w technologi Bluetooth, która może działać z Androidem.  Tak naprawdę to jest sam czujnik tętna – bluetooth.

miCoach Pacer

Ostatnia opcja to zakup miCoach Pacer. Cały zestaw do biegania bez telefonu. Czyli czujnik tętna, słuchawka, oraz speedcell do pomiaru szybkości. Opcja droga, około 500 – 600 zł. Tutaj pojawia się pytanie czy nie lepiej dołożyć jeszcze para stówek i kupić np.  Garmina z GPS 🙂

Czym jest miCoach
miCoach to nasz trener. miCoach to portal www. Serwis ten to serce systemu. Telefon czy pacer jest tylko narzędziem, które komunikuje się z serwisem http://www. System treningowy został opracowany przez Grega McMillana – guru trenerów amerykańskich 🙂

Dla kogo
miCoach jest przeznaczony dla ludzi uprawiających wiele dyscyplin sportowych. Ja napiszę o bieganiu.
Serwis www daje nam możliwość utworzenia treningu dla rożnych poziomów zaawansowania. Początkujący biegacz wygeneruje plan aby przebiec pierwsze 10 km. Jest możliwość utworzenia planu aby zrzucić zbędne kilogramy, poprawić szybkość. Poza treningami biegowymi można zaplanować treningi uzupełniające. Jest tego naprawdę sporo. Dobra rzecz to wiele poziomów zaawansowania. Plany mogą nam pomóc ukończyć maraton np. w 2:30 🙂

miCoach to idealne narzędzie dla początkujących, którzy potrzebują planu, kontroli i systematyczności w treningach.

Jak zacząć:
http://micoach.pl/content/view/jak-zaczac

Sprzęt

iPhone z zestawem miCoach Connect

Zestaw miCoach Connect. W pudelku otrzymujemy czujnik pomiaru tętna oraz bardzo wysokiej jakości pasek do zamocowania czujnika. Biegałem w Timex’ie, Garmin’ie, Polarze oraz Sigmie. Naprawdę pasek Adidasa robi różnice. Gdzieś w jakiejś recenzji czytałem pochwały na ten temat – potwierdzam. Muszę przyznać, że pasek Adidasa jest najbardziej ergonomiczny ze wszystkich, w których biegałem wcześniej.
W pudełku jest oczywiście także przystawka do telefonu, która ma za zadanie odczytać pomiar z czujnika. Wszystko działa w technologii ANT+ . Design małej przystawki idealnie pasuje do iPhone. Tutaj info dla użytkowników nowego telefonu iPhone 5.  Ze względu na inne łącze nie będą oni w stanie podłączyć miCoach Connect. Dla nich pozostaje nowa wersja miCoacha działająca w technologii Bluetooth. Nie wiem czy jest już dostępna na polskim rynku oraz ile kosztuje, ale ważne, że jest.

Treningi

Po zdefiniowaniu naszego celu i określeniu ile razy w tygodniu chcemy biegać, system ustala nam treningi.
W skrócie można je podzielić na 3 typy. Interwały w czerwonej strefie, biegi z narastającą prędkością (z szybkim finiszem) oraz długie wybiegania w zielonej strefie.

Trening w czerwonej strefie oparty o GPS

Jednym z typów treningu są interwały. Krótkie odcinki w czerwonej strefie przy maksymalnym wysiłku. Idąc na trening możemy wybrać czy trenujesz w oparciu o tętno czy o tempo. Interwały moim zdaniem (i Bartka) należy biegać wg tempa. Tętno nie zdąży spaść do odpowiedniego poziomu po zakończeniu serii. Z drugiej strony pomiar gps jest na tyle niedokładny, że opóźnienie w podaniu aktualnego tempa jest tak spore, że te treningi wykonujemy trochę na wyczucie. Widać to na screenie powyżej, gdzie „falowanie” jest spore.  Tutaj widać przewagę zestawu pacer, gdzie pomiar szybkości odbywa się za pomocą czujnika w bucie i pomiar tempa jest natychmiastowy.

Trening oparty o tętno

Powyżej przykład treningu opartego o strefy tętna. Ładny wykres i ocena na koniec treningu 100%.  Czyli w 100% zrealizowałem trening i trzymałem się założonych stref 🙂

Mój plan

W miCoach wygenerowałem sobie dwa plany. Pierwszy miał mnie przygotować do Biegu Niepodległości. Biegałem z nim prawie miesiąc. Zważywszy na to, że ostatni tydzień przed zawodami byłem chory i zrobiłem tylko jeden trening, a udało mi się pobiec w 47:17 (nadal byłem trochę przeziębiony) to uważam, że miCoach dobrze przygotował mnie do zawodów. Teraz jestem w trakcie planu do Półmaratonu Mikołajów w Toruniu, który mam zamiar pobiec na początku grudnia.
Plan jest ciekawy. Poszczególne treningi są urozmaicone. To jest plus. Treningi nie są łatwe. Wymagają od nas włożenia wysiłku. A przecież o to chodzi. Moim zdaniem brakuje podbiegów. Jest to ważny element treningu. Wierze w to,  że pomaga budować sile i polepszyć wyniki.  Z drugiej strony w jaki sposób miałby zostać zdefiniowane podbiegi w miCoach? Tutaj się kłaniają ograniczenia programu. Z jednej strony można modyfikować plan poprzez przesunięcia treningów między poszczególne dni. Nie można jednak utworzyć własnego treningu. I to jest największa wada tej aplikacji. Brak możliwości dodania własnego treningu oraz brak możliwości edycji poszczególnych treningów. Czasami są dni kiedy nie masz czasu biec przez półtorej godziny i chcesz skrócić trening. Możesz dodać jedynie własny trening na zasadzie free run.

Przed rozpoczęciem treningu mamy możliwość wyboru ulubionej playlisty oraz zakresu instrukcji wydawanych przez trenera. Komendy, które otrzymujemy w trakcie treningu są zrozumiałe i czytelne. Miły głos informuje na co kilometr o czasie, tempie oraz o strefie, w której aktualnie jesteśmy. Gdy w trakcie treningu przekraczamy zakres tętna lub tempa (w zależności wg którego parametru trenujemy) głos w słuchawkach informuje nas aby zwolnić, lub przyśpieszyć.

Strefy

Na końcu, ale rzecz najistotniejsza. Od tego powinien zacząć się tekst. Treningi realizujemy w oparciu o określone strefy.  I tu jest problem. Można wyznaczyć strefy na wyczucie lub w oparciu o posiadaną wiedzę o swoim organizmie (tak jak ja – ale czy dobrze to zrobiłem?). Można skorzystać z Assessment workout. Jest to dobre rozwiązanie, ale trzeba je wykonać dokładnie i to najlepiej kilka razy (kilka dni przerwy). Chodzi o to, że za pierwszym razem zrozumiemy, gdzie jest nasza czerwona strefa. Wtedy –  z tą wiedzą cały pomiar będzie bardziej dokładny za drugim razem.
Idealnym rozwiązaniem jest oczywiście wykonanie badań wydolnościowych i określenie progów przemian beztlenowych oraz określenie HRmax. Jednak kto z początkujących biegaczy (a miCoach jest głownie dla nich) będzie wydawał parę stów na takie badanie?
Gdy jesteśmy już po kilku treningach i stwierdzamy, że w danej strefie jest za lekko lub za ciężko, mamy możliwość zmodyfikowana poszczególnych stref.

Ustalanie stref

Posumowanie

Minusy
–  brak możliwości utworzenia własnych treningów,
– konieczność dokładnego określenia stref dla uzyskania optymalnych efektów treningu (do końca to nie jest wada, jednak błędne określenie stref może się zakończyć nieefektywnym treningiem),
– stosunkowo wysoka cena Pacer’a

Plusy
– prostota,
– możliwość wygenerowaniu planu dla wielu stopni zaawansowania i najpopularniejszych dystansów,
– ćwiczenia uzupełniające,
– wysokiej jakości czujnik tętna z paskiem,

Chcesz przebiec pierwsze zawody na 10 km lub półmaraton? Nie wiesz jak się przygotować – miCoach jest dla Ciebie.
Jeśli jesteś początkującym lub już trochę doświadczonym  biegaczem i przeraża Ciebie ilość różnych planów treningowych dostępnych w internecie to miCoach jest dla Ciebie. Jeśli masz dylemat czy trenować z FIRST’em, czy Danielsem. Jeśli obawiasz się, że nie dasz rady „trzymać” się planu to miCoach jest dla Ciebie. W trakcie treningu nie ma taryfy ulgowej. Biegając interwały z rozpisanym treningiem na kartce, gdy zabraknie Ci sił to po prostu odpuszczasz. miCoach Ci na to nie pozwoli. Będziesz dostawał komendy do ucha, które zmobilizują Ciebie do zakończenia treningu.

Moim zdaniem miCoach to bardzo dobry produkt. Jest to idealny prezent dla biegacza stawiającego pierwsze kroki lub takiego, który gubi się w ilości rożnych planów treningowych. Zaawansowani biegacze także znajdą coś dla siebie. Jednak brak modyfikacji poszczególnych treningów może być mała wadą dla tych, którzy mają swoją wizję trenowania i nie chcą się w 100% podporządkować wirtualnemu trenerowi.
Jeśli masz iPhone’a lub androida – nie zastanawiaj się dłużej. Ściągaj aplikację, wygeneruj plan i idź pobiegać…. 🙂

Na zakończenie wielkie dzięki dla adidas Running Polska za udostępnienie miCoach‚a do testów.

Jesienny maraton i takie tam

1 lipca, 2012 Dodaj komentarz

Dokładnie za 84 dni punkt kulminacyjny tego sezonu biegowego, czyli Maraton Warszawski.

Z mną udany start na Mazurach, gdzie pobiegłem z czasem 04:04:55. Apetyt na wynik na jesień jest spory. 3:40 – 3:45 – to jest ambitny cel. O 3:30 mogę jeszcze pomarzyć. W przyszłym roku.

W lipcu start kontrolny na 10 km w XXII Bieg Powstania Warszawskiego (w poniedziałek ruszają zapisy – http://wosir.waw.pl/imprezy/823). W sierpniu długie wybiegania a we wrześniu start w połówce w Tarczynie. Taki jest plan na najbliższy czas.

Konsekwentnie trenuje zgodnie z planem przygotowanym przez Wojtka Staszewskiego (Kancelaria Sportowa).


W 100% ufam temu co mi rozpisał i treningi wykonuje bardzo sumiennie. Mam nadzieję, że przyniesie to pozytywny wynik w Maratonie Warszawskim, czego owocem będzie mocne złamanie 4 godzin.  Trener wyznaje zasadę długo i wolno lub krótko i szybko. Tylko, że to wolno w moim przypadku jest takie wolne że hej 🙂 Ale czego się nie robi dla efektów. Ufam i wierzę, że jet w tym cel.  Sam na pewno lepiej bym nie trenował.

W czerwcu pobiłem rekord jeśli chodzi o przebiegnięty dystans. Nabiegałem 176 km. Czy to dużo czy mało. Nie wiem 🙂

Od czerwca trenuję z Wojtkiem. Tydzień biegowy składa się z czterech treningów. Każdy jest inny. Są podbiegi, są interwały, długie wybiegania, ćwiczenia, rozciąganie….słowem wszystko 🙂

Już niedługo obiecany test zegarka Timex IRONMAN® RACE TRAINER . Przebiegłem z nim Maraton Mazurski i muszę przyznać, że był dzielnym kompanem podczas przygotowań jak i samego biegu.

Maraton Mazury – relacja

27 czerwca, 2012 14 Komentarzy


O Maraton Mazury 2013 ->
https://biegamblog.wordpress.com/2013/04/25/maraton-mazury-2013/

Maraton Mazury,
Piękne widoki, piękna trasa i ładny wynik: 04:04:55  (netto: 04:04:43). Nowa życiówka poprawiona o 35 minut 🙂

Ale od początku,
pomysł startu ma Mazurach zrodził się błyskawicznie, kiedy zobaczyłem na portalu biegowym pierwszą informację o tym biegu. Po krótkiej ale burzliwej naradzie z małżonką stwierdziliśmy, że spędzimy czerwcowy weekend na Mazurach. Na listę zapisałem się bardzo szybko. Skutkowało to otrzymaniem fajnego numeru startowego: „10”

Plan:
Nie miałem jakiegoś konkretnego celu co do czasu. Po cichu chciałem się zbliżyć do 4 godzin. Gdzieś tam miałem nadzieję na czas poniżej 4 godzin, ale chaos w planie treningowym oraz zatrucie pokarmowe tydzień przed maratonem studził moje emocje. Chciałem ukończyć maraton w dobrym nastroju i podziwiać piękno Mazur.

Przygotowania:
Cały czerwiec biegałem wg. Wojtka Staszewskiego 🙂 Teraz po maratonie sądzę, że to był bardzo dobry krok. Wiem już, że do Maratonu Warszawskiego również będę biegł zgodnie z wytycznymi trenera.

VIP

Maraton Mazury był organizowany przez małżonkę Pana Piotra Kraśko z TVP, który także brał udział w biegu. Maraton zakończył z czasem 5:15:28 – brawa za wytrwałość. Nie zabrakło innych ludzi świata show biznesu. Biegła w zawodach na 10 km – Kinga Rusin, na zdjęciach widziałem także Edytę Herbuś no i prowadząca pogodynkę Dorotę Gardias, która prowadziła relacje w Dzień Dobry Tvn. Takie oto były te zawody 🙂

http://dziendobry.tvn.pl/video/co-kinga-rusin-robila-w-galkowie,1,newest,49304.html

Dzień przed startem:
Na Mazurach zjawiliśmy się całą rodzinką w piątek rano. Baza była 10 km od Gałkowa, gdzie znajdowała się linia startu i mety. Jako, że pogoda dopisała w piątek wieczorem zrobiliśmy sobie grilla i tłuste kiełbaski popijaliśmy złotym napojem 🙂 Nawadniałem się 🙂

Dzień startu

Pogoda bardzo ładna, świeciło słońce. Około 17 stopni. Przyjemnie. Start był zaplanowany na 8.30. Na miejscu zjawiłem się parę minut przed 8. Nie wiem czy piątkowe nawadnianie miało na to wpływ, ale na miejscu uzmysłowiłem sobie, że zapomniałem zabrać kilka istotnych rzeczy takich jak… bananek, aby zjeść na pół godziny przed startem, no i rzeczy najważniejszej czyli plastrów na sutki. Na szczęście miałem wazelinę i dość obficie posmarowałem wszystkie miejsca narażone na otarcia. Po rozgrzewce ustawiłem się na starcie w końcowej grupie. Biegaczy było niecałe 180 osób. Na chwilę przed startem spiker ogłosił, że start będzie opóźniony o 15 minut ze względu na wejście na żywo w Tvn. Czad 🙂

Przed startem – zdjęcie Gałkowo.pl

0-15km
Ruszyłem. Chcąc przebiec maraton w zakładanym czasie postanowiłem zacząć naprawdę wolno. Na poziomie 6 min/km. Po mniej więcej dwóch kilometrach spojrzałem za siebie i zobaczyłem, że jestem prawie ostatni 🙂 Fajnie 🙂 Delikatnie przyspieszyłem. Udało się minąć kilku biegaczy. Gdzieś na 7 km uciąłem sobie krótką pogawędkę ze starszym panem, który miał za sobą o ile dobrze zrozumiałem…. 137 maratonów. Podziwiam.

Biegnę, przede mną weteran maratonów  Gałkowo.pl

Od 5 km zaczęły się punkty odżywiania. Woda i power. Na 10 km miał być pierwszy punkt z bananami. Miałem w planie skorzystać. Niestety pierwszy zły sygnał. Bananów nie było. Skończyły się. Wcześniejszą grupa wszystko zjadła 🙂 Zacząłem się martwić. Nie miałem przy sobie żeli, ani niczego innego do jedzenia. Miałem tylko w butli Powerade na wszelki wypadek. Zakładałem odżywianie na trasie. Z dużymi obawami biegłem dalej. Nawet przyspieszyłem jeszcze trochę, aby zdarzyć prze innymi po banany (żart). Na szczęście na kolejnym punkcie już były. Ufff co za ulga.

Jest dobrze 🙂  http://www.ruciane-nida.pl/

15-30km
Na 15 kilometrze dogoniłem grupkę biegaczy w czerwonych koszulkach. Byli to Spartanie Dzieciom.
Pozdrawiam chłopaków serdecznie. Zwłaszcza Marcina, który co chwilę motywował swojego kolegę , krzycząc: „Mirek !!!
Biegło się bardzo dobrze w tej grupie. Na tyle dobrze, że biegłem za szybko: 5:30 to za dużo jak na moje założenia.
Z chłopakami i z  „Mirek dawaj !!„, przebiegłem przez połowę dystansu z czasem: 01:59:51. Było bardzo dobrze. I tak cały czas do przodu. Po drodze wyprzedzałem innych biegaczy, nasza grupka się kurczyła, aż w pewnym momencie wołanie Mirka nie miało sensu bo Mirka już z nami nie było. Został na tyłach….

30-42km
Gdzieś chyba około 32 kilometra kiedy było już ciężko odłączyłem się od grupy idąc bardziej do przodu. To był chyba mały błąd. Biegłem 5:30 – 5:45. Miałem siły. Dobrze się biegło. Niestety zemściło się na 36 km. Odcięło prąd. To była chyba „ściana”. Przyszedł duży kryzys. musiałem się zatrzymać przy punkcie z woda. Biegnąc powoli dalej zacząłem się zastanawiać czy nie odpuścić. Przyszły myśli co ja tu w ogóle robię. Po co tak się mecze. Po co ten maraton i to wszystko. Że już chyba nie będę biegł dalej w maratonach bo po jakiego grzyba… jakoś umysł wygrał i pozbierałem się.
38, 39 km to kilka podbiegów które były okropne. To już był prawdziwy koszmar. Było samo południe i słońce dawało się we znaki. Na szczęście sporą część trasy wiodła przez lasy. Na otwartej przestrzeni człowiek był atakowany przez tabuny wściekłych much i innego latającego paskudztwa. Chcąc, nie chcąc w słońcu biegłem szybciej, aby poczuć ulgę w cieniu pod osłoną drzew. Generalnie na tym odcinku baaardzo zwalniałem a na podbiegach przechodziłem do marszu.

Widząc 41 km udało się przyspieszyć. Zadziałała psychika. Przecież jestem tak blisko. Przyspieszaczem zdecydowanie na ostatnim kilometrze. Wykrzesałem resztki sił i pobiegłem poniżej 5:00 i to był dowód na to, że jednak chyba byłem w stanie złamać 4 godziny, gdybym jeszcze inaczej rozłożył siły. Na metę niesiony przez doping wbiegłem z czasem 04:04:55.  Byłem szczęśliwy 🙂

Organizacja
Normalnie to bym napisał teraz, że po przekroczeniu mety dostałem medal i napój…ale nie tu…nie na Maratonie Mazury. Po przebiegnięciu mety szybko złapała mnie pani, aby ściągnąć czip z buta. Po kilku sekundach podeszła pani z medalem. Super 🙂 A że po maratonie jakoś chciało mi się pić zacząłem się rozglądać na butelka wody. Niestety na próżno. Stół na mecie na którym, domniemam była woda stał pusty. Zdezorientowany poszedłem do biura zawodów zapytać gdzie można dostać wodę ponieważ chyba się skończyła. Dostałem informacje, że zaraz obok stadniny koni (było tam miasteczka maratońskie) jest restauracja i może tam….ale jazda pomyślałem :)… Olałem to, bo blisko miałem samochód gdzie miałem całą dużą butelkę wody mineralnej. Doczłapałem się do samochodu i się napiłem. Jak się potem zorientowałem to woda nie była jedyną gafa organizatorów. Niestety na mecie dostałem zły medal. Równolegle odbywał się bieg na 10 km Szlakiem Krutyni – tam biegła Kinga Rusin. Na mecie wolontariuszki chyba pomyliły medale i ci z „10” dostali trochę maratońskich i na odwrót. Fajnie, co? Ok, może się czepiam. Może brak wody na mecie i medal to duperele….ale jest mały niesmak. Pozostałe kwestie organizacyjne absolutnie bez zarzutu. Wszystko super, tylko ta cholerna woda….

Generalnie zawody na dobrym poziomie. Trasa przepiękna. Mazury są naprawdę wspaniałe.
Bardzo duże pochwały należą się za oznaczenie trasy. Trasa bardzo dobrze zabezpieczona. Wolontariusze, harcerze, policja, strażacy pilnujący, aby nikt nie zboczył z trasy. Naprawdę jestem pod dużym wrażeniem. Trochę się tego obawiałem przed maratonem  – jak widać bezpodstawnie.

Trasa biegu

Uchybienia organizacyjne są, nie da się ukryć. Widok Mazur jednak rekompensuje niedociągnięcia 🙂 Mam nadzieję, że organizatorzy wyciągną wniosku i przy kolejnej edycji (o ile będzie, a mam nadzieję, że tak) poprawią to co wymaga poprawy.

Pozdrawiam z nową życiówka w maratonie 🙂

Wyniki:
http://www.domtel-sport.pl/insidethecode/files/3222-pl.pdf

Zdjęcia:
http://maratonmazury.pl/galeria

Maj – podsumowanie, nowy plan i Euro

7 czerwca, 2012 1 komentarz

Maj

Czas na małe podsumowanie zeszłego miesiąca. Maj to okres startów na 5 km i przygotowań do czerwcowego Maratonu Mazury.  Na pierwszy ogień poszedł Bieg Konstytucji 3 Maja i pierwsza oficjalna życiówka na tym dystansie. Wyszło – 23:05.

Tydzień później nietypowe zawody GO Run i bieg górski na Górce Szczęśliwickiej na 5 km (w praktyce było to jakieś 4,20)

W tych zawodach mój wynik to 0:23:11. 
Podbiegi i szybki bieg był świetnym treningiem przed Accero Ekiden, gdzie biegłem z Blogacze II na 5 km. Tam był progres ale niewielki. Udało się nabiegać 0:22:59. Czyli kolejna poprawa. Bardzo się cieszyłem, że nie stoję w miejscu.  Z zawodów na zawody potrafię biec coraz szybciej.

Punkt kulminacyjny to Bieg Ursynowa. Co prawda był zaraz na początku czerwca, ale wrzucam go do posumowania majowego biegania.

Ta „piątka” to świetny wynik 0:21:50 🙂
Czas jest bardzo dobry, ale już mam ochotę na więcej. Wiem, że jest jeszcze szansa urwać parę sekund. W miesiąc poprawić się o ponad minutę to sporo. Fakt jest taki, że trasa na Ursynowie była naprawdę szybką. Stąd też pewnie udało się zyskać parę sekund.

Treningi

Cieszy mnie, że kilometrażowo jestem już teraz, tam gdzie byłem rok temu w szczycie sezonu (czyli sierpień, wrzesień). Biegam systematycznie co drugi dzień. W weekend, jak czas pozwala to dwa razy. Czyli wychodzi 4 razy tygodniowo. I tutaj pojawia się mały problem. Ostatni miesiąc próbowałem trenować wg Firsta. Tam są tylko trzy treningi w tygodniu. I tak drogą eliminacji, kolejny plan idzie w odstawkę. Po prostu nie leży mi ten plan. Jest ciekawy, trudny ale nie mogę powiedzieć, że realizuję go w 100%.

Nowy plan
Skoro stary plan poszedł w odstawkę, czas na nowy. I tutaj obiecałem sobie, że będę się go trzymać choćby nie wiem co. Plan ma mnie przygotować do Maratonu Warszawskiego  i podreperować jeszcze formę przed Maratonem Mazurskim.
Co ważne. Nowy plan to nie jest mój wymysł. Zgłosiłem się do prawdziwego trenera 🙂  Tak. Mam prawdziwy plan treningowy stworzony dla mnie. Biorąc pod uwagę moje możliwości i dotychczasowe osiągnięcia mój nowy (pierwszy) trener wygenerował plan ćwiczeń na czerwiec. Bardzo się z tego cieszę. Obecnie jestem po drugim treningu i muszę powiedzieć, że nie mogę się doczekać weekendowych wybiegań. Myślę, że nie ma co dalej kombinować z planami na własną rękę. Nie wiesz czy robisz dobrze czy źle. Nikt tego nie kontroluje. A teraz będę wiedział co robić i jak. A najważniejsze. Będzie ktoś, kto kontroluje i analizuje moje bieganie.
Więcej o trenerze i samym planie napiszę na koniec miesiąca. Po maratonie 🙂

Koko Koko Euro spoko
Trwa piłkoszał. Nie da się uciec od tematu Euro nawet na biegowym blogu.  Jutro wielki dzień. Początek UEFA EURO 2012. Mecz otwarcia – Polska – Grecja. Zaczyna się ciekawy okres w naszym kraju. Mieszkańcy miast, gdzie odbywaj się mecze muszą się przygotować na………….wszystko 🙂

Piłka nożna mnie interesuje. Ciekawią mnie rozgrywki ligowe. Wielkim kibicem na pewno nie jestem. Ale piłka jest mi bliska. Kibicuję mojej ligowej drużynie. Mam szczęście pracować w pewnej firmie, która jest sponsorem Euro 2012. Dzięki temu mam ten kawałek papierka na zdjęciu powyżej i jutro o 18.00 będę kibicował na Stadionie Narodowym naszym chłopakom. Trzymam kciuki za dobry występ Roberta Lewandowskiego, Rafała Murawskiego, Kuby, Łukasza Piszczka – za całą drużynę. Wierzę, że jesteśmy w stanie zajść naprawdę daleko…… 🙂

Polska !!!!! 🙂