Archiwum

Archive for Sierpień 2012

V Praska Dycha – relacja

20 sierpnia, 2012 1 komentarz

Zacznijmy od tego, że już na początku sezonu planując starty wiedziałem, że na jesień będę biec w Praskiej Dyszce. Start w zeszłym roku wypadł bardzo dobrze. Miło wspominam organizacje, trasę i atmosferę. Do tego fakt, że jednym z organizatorów jest nasz maratończyk Mariusz Giżyński.
Poniżej link do relacji z zeszłego roku:

https://biegamblog.wordpress.com/2011/11/07/iv-praska-dycha-2011-relacja/

Ale zaraz.. dlaczego piszę teraz o tych zawodach skoro start planowałem na jesień. Otóż zawody odbyły się teraz. Organizatorzy połączyli bieg z obchodami rocznicy śmieci Marka Kotańskiego, założyciela Monaru. I tak zawody odbyły się w niedziele.
Co prawda organizatorzy zadbali o póżną godzinę startu, aby nie biec w samo południe, jednak pogoda okazała się bezlitosna. Tak jak ostatni tydzień był stosunkowo umiarkowany i można było myśleć o biciu rekordów w Parku Skaryszewskim, tak przyszło ocieplenie i w dzień startu było prawie 30 stopni. Trzeba było zweryfikować plany i założenia co do biegu. Na szczęście trasa biegu – pięć i pól okrążenia była zasłonięta przez liście drzew, dzięki czemu słońce nie dawało się tak mocno we znaki.

Start był tradycyjnie podzielony na dwie grupy (niewątpliwie zaleta tego biegu)
– Bieg Otwarty,
– Szybka Dycha – dla zawodników z czasem poniżej 46 minut

Ja biegałem w pierwszej grupie z życiówką z zeszłego roku (Bieg Niepodległości): 48:08

Pierwsze dwa kilometry ruszyłem dość szybko z czasem poniżej 5:00. Pobiegłem na tyle szybko, że na 3 kilometrze lalo się ze mnie i czułem już zmęczenie. Na tych zawodach planowałem zrobić życiówkę. Ale to było kiedy pogoda była nie tak afrykańska. Przed samym biegiem idąc na zawody z osobistymi kibicami (synek i moja lepsza polowa) chciałem pobiec w okolicach życiówki. Na 4 kilometrze dalej biegnąc 4:30 – 4:40 myślałem już o tym aby zmieścić się w 50 minutach – wiedziałem, że mam zapas i jest szansa zmieścić się w tym słabym czasie.

Na 5-6 km przyszedł mój ulubiony moment. Kryzys. Tak jak rok temu zastanawiałem się co ja tu robię i chyba będzie trzeba zejść z trasy ponieważ to nie ma sensu – taka chwila słabości.
Na szczęście pozbierałem się. Pomimo złego samopoczucia cały czas utrzymywałem tempo 4-30 – 4-45. Zacząłem odliczać kilometry. Stawiać sobie mały cel. Aby dobiec do 7km….myślałem tylko o tym: „7,7,7,7,7…. „. Gdy minąłem siódmy kilometr w głowie miałem tylko „8,8,8,8,8”. Przy jednym z kółek zobaczyłem żonę z synkiem. Synek ma dwa lata, więc jeszcze nie mówi za dużo, ale słyszałem od małżonki „dawaj tatuś, dawaj !!!” to dodało mi sił.

Gdy minąłem 9 km i widziałem na zegarku 42-43 minuty wiedziałem, że jest dobrze. Że bieg nie jest przegrany. Na 600 metrów przed metą postanowiłem jeszcze zawalczyć bardziej i przyspieszyć ile się da. Ruszyłem mocno. Ile sił. Widziałem (co prawda słabo, bo biegam bez okularów a wadę wzroku mam) przed metą na zegarze upływający czas. Zmieniające się cyfry z „46 na 47”. Wpadłem na metę. Ledwo żyłem…
Odebrałem bardzo ładny medal. Napiłem się wody.

Po odpoczynku, wróciliśmy do domu. Byłem zmęczony 🙂
Na stronie Datasport sprawdziłem wyniki – mój czas 47:01. Super pomyślałem. Bardzo się ucieszyłem, poprawiłem życiówkę o minutę.
Wieczorem przyszedł SMS z pełnymi wynikami. 46:56 czas netto hura !! Złamałem 47 🙂 Super.
Jaki byłby czas, gdyby było chłodniej? Już sobie ostrze zęby na Biegnij Warszawo. Co prawda będzie masa ludzi ale będzie też lepsza pogoda do bicia rekordów. Uda się złamać 46 w tym sezonie? Byłoby super.

V Praska Dycha zakończona. Tradycyjnie na najwyższym poziomie organizacyjnym. Dziękuje organizatorom, uczestnikom i kibicom, których było dużo. Dziękuję za bardzo fajne zawody.

Teraz humorystycznie dlaczego pobiegłem życiówkę:
– numer startowy przypiąłem tymi samymi agrafkami, którymi miałem zamocowany numer na Biegu Ursynowa, gdzie była życiówka na 5km
– założyłem skarpetki Asics w których biegam tylko na zawodach 🙂
– był jeszcze jeden punkt, ale już nie pamiętam co to było 😦

Kategorie:Zawody Tagi: , ,

Maraton Warszawski

15 sierpnia, 2012 3 Komentarze

Tik tak, tik tak,  Maraton Warszawski zbliża się wielkimi krokami.
Już 30 września stanę na linii startu. Prawe mówiąc nie mogę się już doczekać. Jeszcze 44 dni.

Przed głównym biegiem sezonu jeszcze dwa sprawdzany. W niedziele Praska Dycha i w połowie września jabłkowy półmaraton w Tarczynie.

Dziś jest ostatni dzień urlopu. Przez dwa tygodnie leniłem się strasznie. Co prawda treningi biegowe w drugiej połowie urlopu realizowanej sumiennie, ale czuje że mam zaległości. Pobyt nad morzem nie był korzystny dla biegania (mała ilość treningów i urlopowy tryb życia 🙂 ). Chodź od biegania w sumie także chwilę można/trzeba odpocząć. W niedziele na Praskiej zobaczę gdzie jestem z formą. Czy uda się pobić życiowe w Parku Skaryszewskim? Zobaczymy, chyba będzie ciężko.

Biegam wg planu Wojtka Staszewskiego (Kancelaria Sportowa) i tak jak w przypadku Maratonu Mazurskiego plan się sprawdził to w przypadku zawodów na 10 km mam delikatne wątpliwości. Trenowałem interwały, ale nie czuje mocy i szybkości.  Ale to chyba przez ten cholerny urlop – kiedy skróciłem kilka treningów. Odpuściłem Bieg Powstania Warszawskiego. Nie wiem do końca czego się spodziewać. Zobaczymy.

Wracają do Maratonu. Poniżej kilka przydatnych info z materiału video zarejestrowanego przez bieganie.pl

http://vimeo.com/47480010

Ten medal będzie czekał na mnie na mecie. Prawda, że ładny?

Wydane mi się, że do maratonu jestem przygotowany. Dobry plan Wojtka, realizowany prawie w pełni (poza urlopową wpadką) z dużą ilością wybiegań przeplatany interwałami. Mazury pokazały, że jest też już doświadczenie i wiem mniej więcej jak biec. Także jestem spokojny. Wiem, że przy mądrym biegu stać mnie na czas poniżej 4 godzin. I to jest cel. Wszystko poniżej będzie super wiadomością. Gdzieś tam w głowie marzy się 3:45, ale to chyba dopiero w przyszłym roku może na wiosnę. Na pewno o ile nic się nie przydarzy to poprawie czas z zeszłego roku 🙂

Szykuje się wspaniała impreza. Już ponad 6 tys uczestników, a to jeszcze nie koniec.  Meta na Narodowym mówi sama za siebie. Wiem, że gdy pod koniec przyjdzie kryzys to z pewnością widok stadionu będzie działał motywująco 🙂

Na ta chwile mam mały dylemat co do sprzętu. Nie wiem w czym pobiec. Czy w sprawdzonych Asicsach czy w księżycowych Nike’ach w których od niecałego miesiąca regularnie biegam i bardzo dobrze się w nich czuję. Zobaczymy jak będzie po Praskiej. Tam będzie pierwszy test Nike’ów w zawodach.

Dwa tygodnie po Maratonie Warszawskim jest Poznań…. kusi mnie…

Igrzyska

14 sierpnia, 2012 4 Komentarze

Trwa publiczna i polityczna dyskusja o polskim sporcie po zakończonych igrzyskach. Dziś swój plan naprawczy przedstawiła pani Minister Sportu Joanna Mucha. BTW ciekawe jakie dyscypliny zostaną wybrane jako te strategiczne. Czy będzie coś z biegania…. powinno, pomimo dominacji czarnoskórych zawodników, my też mamy dobrych, utalentowanych i ambitnych zawodników.

Londyn 2012 z jednej strony przyniósł nam wiele emocji i dobrych występów, ale także wiele rozczarowań.
O bieganiu,
fatalny, moim zdaniem występ Marcina Lewandowskiego na 800 metrów. Wyprawa do Kenii, ciężkie treningi na wysokości i silny sponsor dały niewiele. Fuksem dostał się do półfinałów. Bardzo wielkie rozczarowanie. Adam Kszczot pomimo gorszego czasu w mojej ocenie wypadł o wiele lepiej. Widziałem w nim więcej walki. Fakt, nie udało się. Trudno, ale chyba chłopak się starał i próbował. Cenie go jako zawodnika i mam nadzieję, że w Rio będzie lepiej – bo wierzę, że będzie startować.
Bohaterem tych igrzysk (w temacie biegania) jest Henryk Szost. Nasz maratończyk i rekordzista kraju w maratonie (2.07:39 s). Świetny występ. Wielki szacunek za walkę i dobry czas w maratonie. Najlepszy biały człowiek – europejczyk w maratonie w Londynie. Naprawdę super 🙂 Z wielka uwaga oglądałem relacje z maratonu. Powtórzę to co napisał na swoim blogu Bartek – przełączanie pilotem miedzy TVP a Eurosport było trochę irytujące. Ale udało się obejrzeć prawie cała relacje. Poniżej wywiad z Heniem zarejestrowany chwile po wbiegnięciu na metę na 9 pozycji w maratonie.
Szacunek.

A tak witała go rodzinna Muszyna

Inny bohater to Tomek Majewski i pchnięcie kulą. Zdobył złoto, udźwignął wielka presję. Wygrał. Wielki człowiek i w dodatku bardzo inteligentny. Poniżej fragment wywiadu z Wyborczej opublikowany przez Eurosport, warto poczytać.

http://www.eurosport.pl/lekkoatletyka/igrzyska-olimpijskie-londyn/2012/majewski-o-pilkarzach_sto3387037/story-london.shtml

Anita Włodarczyk – rzucając i trenując pod mostem w moim rodzinnym Poznaniu. Na polu, w krzakach, w korycie rzeki Warta.

I właśnie kilka zdań na temat infrastruktury, gdzie zawodnicy, ludzie mają trenować i uprawiać sport. Mamy piękny Stadion Narodowy i , no właśnie i nic więcej….

Tak stadion SKRA Warszawa wyglądał w zeszłym roku. Zdjęcie zrobione w październiku 2011.

Teraz wygląda tak:

Co się zmieniło…. nic. Co prawda stadion jest „czynny”. Popołudniami trenują młodzi zawodnicy klubu Skra Warszawa. Raz w miesiącu w ramach Biegam Bo Lubię odbywają się treningi. Chyba także trenują tam rugbyści. Ale jak widać infrastruktura jest w stanie katastrofalnym. Od czasu do czasu są organizowane przez klub jakieś zawody, jednak kibice, uczestnicy mają trudne warunki. Kilka kilometrów dalej jest Agrykola. Można sobie świetnie porównać jak wygląda stadion Skry a jak Agrykola. Dlaczego te stadiony wyglądają tak skrajnie różnie od siebie, nie wiem. Chętnie się dowiem….

Stadion Skry jest bardzo ładnie położony – w okolicach Pól Mokotowskich. Biegam tam regularnie. Nie raz mam ochotę pobiegać po torze. niestety kłódka praktycznie zawsze jest zamknięta. Może raz na dwa miesiące mam szczęście, że akurat odbywaj się treningi i jest szansa zrobić kilka kolek. Agrykola jest prawie zawsze otwarta.

Dlaczego Skra jest zamknięta dla ludzi, dlaczego nie można tam uprawiać sportu? Dlaczego stadion został doprowadzony do takiego stanu? Wiem, że na upartego można zrobić trening na Skrze. Można przeskoczyć przez płot i sprawa załatwiona. Ale nie o to chodzi. Jakiś czas temu czytałem o tym, że na tym terenie miało powstać osiedle, potem galeria handlowa. Władzom klubu jednak udało się pozyskać finansowanie i w zeszłym roku został wymieniony tartan. Ale jednak w stolicy naszego państwa, dofinansowanie do sportu powinno być większe. Stadion powinien żyć.
Podzielam zdanie , że we wszystkich związkach, klubach i organizacjach powinno być więcej managerów, którzy potrafią dobrze zarządzać środkami i zasobami.

Za cztery lata igrzyska w Rio.
Ile medali zdobędą nasi zawodnicy? Gdzie mają trenować? Gdzie i w jakich warunkach ma ćwiczyć młodzież… ?

Urlop

7 sierpnia, 2012 Dodaj komentarz

Urlop w pełni. To taki piękny czas, kiedy nie musisz robić zbyt wiele. Możesz się relaksować i odpoczywać. Nie musisz chodzić do pracy.
Nie zakładałem urlopu od biegania. Ze względu na wyjazd wiedziałem, ze nie wezmę udziału w Biegu Powstania Warszawskiego, w którym zakładałem start. Niestety urlopowa atmosfera udzieliła mi się tak bardzo, ze odpuściłem kilka treningów. Najpierw z powodu wyjazdu do rodziny, a potem wyjazdu nad morze. Pełen relaks i korzystanie ze słonecznej pogody i złocistych trunków. Tym samym nie zrealizowałem założonego celu w wyzwaniu Nike+ Lunar Challenge. Planowałem biegać przez 3 tygodnie przynajmniej 4 razy tygodniowo. Ostatnie półtora tygodnia to było wielkie leniuchowanie i czas zabawy….

20120807-195429.jpgWakacyjne zdjęcie synka 🙂

Nad morzem przebiegiem razem raptem z 10 km na dwóch treningach. No cóż…. od biegania w sumie też trzeba trochę odpocząć. Od czasu powrotu do domu staram się wrócić do biegania. Nie jest źle, ale pierwsze dwa treningi nie były łatwe. Teraz muszę się wziąć ostro do pracy ponieważ już niedługo Praska Dycha no i wielkimi krokami zbliża się Maraton Warszawski. Na Praskiej chciałem zrobić życiowe ale coś mi się zdaje, że będzie to miało miejsce dopiero na Biegnij Warszawo.

20120807-195441.jpgWakacyjne zdjęcie synka 🙂

Kategorie:Uncategorized Tagi: ,