Archiwum

Archive for Listopad 2012

Adidas miCoach – Twój trener osobisty – test, recenzja

18 listopada, 2012 1 komentarz

Czym jest miCoach – to nic innego, jak osobisty trener elektroniczny.

Wstęp
Moja przygoda z aplikacją zaczęła się od ściągnięcia na telefon iPhone darmowej aplikacji miCoach z iTunes.
https://itunes.apple.com/pl/app/micoach/id383809424?mt=8 Wygenerowałem swój pierwszy plan i zacząłem biegać 🙂

Jest kilka możliwości rozpoczęcia przygody z miCoach. Pierwsza i najprostsza to właśnie telefon iPhone z pobraną aplikacją. Dzięki gps w telefonie i poleceniom wydawanym przez słuchawki, możemy w pełni realizować treningi w oparciu o tempo biegu. Jest to najtańsza opcja trenowania z miCoach. Kosztuje 0 zł. Jedynie trzeba posiadać iPhone’a (lub telefon z systemem Android z gps – nie testowałem). Jeśli chcemy wzbogacić swoje treningi o pomiar tętna, wtedy do telefonu możemy dokupić przystawkę miCoach connect do iPhone’a. Koszt około 250 zł – ciężko dostać. Widziałem tylko w jednym adidas CONCEPT STORE. W GO Sport np. nie ma. Można także zakupić zestaw do iPhone’a z sensorem do buta (Speedcell – wtedy treningi są oparte o tempo). Od niedawna jest także dostępna przystawką działająca w technologi Bluetooth, która może działać z Androidem.  Tak naprawdę to jest sam czujnik tętna – bluetooth.

miCoach Pacer

Ostatnia opcja to zakup miCoach Pacer. Cały zestaw do biegania bez telefonu. Czyli czujnik tętna, słuchawka, oraz speedcell do pomiaru szybkości. Opcja droga, około 500 – 600 zł. Tutaj pojawia się pytanie czy nie lepiej dołożyć jeszcze para stówek i kupić np.  Garmina z GPS 🙂

Czym jest miCoach
miCoach to nasz trener. miCoach to portal www. Serwis ten to serce systemu. Telefon czy pacer jest tylko narzędziem, które komunikuje się z serwisem http://www. System treningowy został opracowany przez Grega McMillana – guru trenerów amerykańskich 🙂

Dla kogo
miCoach jest przeznaczony dla ludzi uprawiających wiele dyscyplin sportowych. Ja napiszę o bieganiu.
Serwis www daje nam możliwość utworzenia treningu dla rożnych poziomów zaawansowania. Początkujący biegacz wygeneruje plan aby przebiec pierwsze 10 km. Jest możliwość utworzenia planu aby zrzucić zbędne kilogramy, poprawić szybkość. Poza treningami biegowymi można zaplanować treningi uzupełniające. Jest tego naprawdę sporo. Dobra rzecz to wiele poziomów zaawansowania. Plany mogą nam pomóc ukończyć maraton np. w 2:30 🙂

miCoach to idealne narzędzie dla początkujących, którzy potrzebują planu, kontroli i systematyczności w treningach.

Jak zacząć:
http://micoach.pl/content/view/jak-zaczac

Sprzęt

iPhone z zestawem miCoach Connect

Zestaw miCoach Connect. W pudelku otrzymujemy czujnik pomiaru tętna oraz bardzo wysokiej jakości pasek do zamocowania czujnika. Biegałem w Timex’ie, Garmin’ie, Polarze oraz Sigmie. Naprawdę pasek Adidasa robi różnice. Gdzieś w jakiejś recenzji czytałem pochwały na ten temat – potwierdzam. Muszę przyznać, że pasek Adidasa jest najbardziej ergonomiczny ze wszystkich, w których biegałem wcześniej.
W pudełku jest oczywiście także przystawka do telefonu, która ma za zadanie odczytać pomiar z czujnika. Wszystko działa w technologii ANT+ . Design małej przystawki idealnie pasuje do iPhone. Tutaj info dla użytkowników nowego telefonu iPhone 5.  Ze względu na inne łącze nie będą oni w stanie podłączyć miCoach Connect. Dla nich pozostaje nowa wersja miCoacha działająca w technologii Bluetooth. Nie wiem czy jest już dostępna na polskim rynku oraz ile kosztuje, ale ważne, że jest.

Treningi

Po zdefiniowaniu naszego celu i określeniu ile razy w tygodniu chcemy biegać, system ustala nam treningi.
W skrócie można je podzielić na 3 typy. Interwały w czerwonej strefie, biegi z narastającą prędkością (z szybkim finiszem) oraz długie wybiegania w zielonej strefie.

Trening w czerwonej strefie oparty o GPS

Jednym z typów treningu są interwały. Krótkie odcinki w czerwonej strefie przy maksymalnym wysiłku. Idąc na trening możemy wybrać czy trenujesz w oparciu o tętno czy o tempo. Interwały moim zdaniem (i Bartka) należy biegać wg tempa. Tętno nie zdąży spaść do odpowiedniego poziomu po zakończeniu serii. Z drugiej strony pomiar gps jest na tyle niedokładny, że opóźnienie w podaniu aktualnego tempa jest tak spore, że te treningi wykonujemy trochę na wyczucie. Widać to na screenie powyżej, gdzie „falowanie” jest spore.  Tutaj widać przewagę zestawu pacer, gdzie pomiar szybkości odbywa się za pomocą czujnika w bucie i pomiar tempa jest natychmiastowy.

Trening oparty o tętno

Powyżej przykład treningu opartego o strefy tętna. Ładny wykres i ocena na koniec treningu 100%.  Czyli w 100% zrealizowałem trening i trzymałem się założonych stref 🙂

Mój plan

W miCoach wygenerowałem sobie dwa plany. Pierwszy miał mnie przygotować do Biegu Niepodległości. Biegałem z nim prawie miesiąc. Zważywszy na to, że ostatni tydzień przed zawodami byłem chory i zrobiłem tylko jeden trening, a udało mi się pobiec w 47:17 (nadal byłem trochę przeziębiony) to uważam, że miCoach dobrze przygotował mnie do zawodów. Teraz jestem w trakcie planu do Półmaratonu Mikołajów w Toruniu, który mam zamiar pobiec na początku grudnia.
Plan jest ciekawy. Poszczególne treningi są urozmaicone. To jest plus. Treningi nie są łatwe. Wymagają od nas włożenia wysiłku. A przecież o to chodzi. Moim zdaniem brakuje podbiegów. Jest to ważny element treningu. Wierze w to,  że pomaga budować sile i polepszyć wyniki.  Z drugiej strony w jaki sposób miałby zostać zdefiniowane podbiegi w miCoach? Tutaj się kłaniają ograniczenia programu. Z jednej strony można modyfikować plan poprzez przesunięcia treningów między poszczególne dni. Nie można jednak utworzyć własnego treningu. I to jest największa wada tej aplikacji. Brak możliwości dodania własnego treningu oraz brak możliwości edycji poszczególnych treningów. Czasami są dni kiedy nie masz czasu biec przez półtorej godziny i chcesz skrócić trening. Możesz dodać jedynie własny trening na zasadzie free run.

Przed rozpoczęciem treningu mamy możliwość wyboru ulubionej playlisty oraz zakresu instrukcji wydawanych przez trenera. Komendy, które otrzymujemy w trakcie treningu są zrozumiałe i czytelne. Miły głos informuje na co kilometr o czasie, tempie oraz o strefie, w której aktualnie jesteśmy. Gdy w trakcie treningu przekraczamy zakres tętna lub tempa (w zależności wg którego parametru trenujemy) głos w słuchawkach informuje nas aby zwolnić, lub przyśpieszyć.

Strefy

Na końcu, ale rzecz najistotniejsza. Od tego powinien zacząć się tekst. Treningi realizujemy w oparciu o określone strefy.  I tu jest problem. Można wyznaczyć strefy na wyczucie lub w oparciu o posiadaną wiedzę o swoim organizmie (tak jak ja – ale czy dobrze to zrobiłem?). Można skorzystać z Assessment workout. Jest to dobre rozwiązanie, ale trzeba je wykonać dokładnie i to najlepiej kilka razy (kilka dni przerwy). Chodzi o to, że za pierwszym razem zrozumiemy, gdzie jest nasza czerwona strefa. Wtedy –  z tą wiedzą cały pomiar będzie bardziej dokładny za drugim razem.
Idealnym rozwiązaniem jest oczywiście wykonanie badań wydolnościowych i określenie progów przemian beztlenowych oraz określenie HRmax. Jednak kto z początkujących biegaczy (a miCoach jest głownie dla nich) będzie wydawał parę stów na takie badanie?
Gdy jesteśmy już po kilku treningach i stwierdzamy, że w danej strefie jest za lekko lub za ciężko, mamy możliwość zmodyfikowana poszczególnych stref.

Ustalanie stref

Posumowanie

Minusy
–  brak możliwości utworzenia własnych treningów,
– konieczność dokładnego określenia stref dla uzyskania optymalnych efektów treningu (do końca to nie jest wada, jednak błędne określenie stref może się zakończyć nieefektywnym treningiem),
– stosunkowo wysoka cena Pacer’a

Plusy
– prostota,
– możliwość wygenerowaniu planu dla wielu stopni zaawansowania i najpopularniejszych dystansów,
– ćwiczenia uzupełniające,
– wysokiej jakości czujnik tętna z paskiem,

Chcesz przebiec pierwsze zawody na 10 km lub półmaraton? Nie wiesz jak się przygotować – miCoach jest dla Ciebie.
Jeśli jesteś początkującym lub już trochę doświadczonym  biegaczem i przeraża Ciebie ilość różnych planów treningowych dostępnych w internecie to miCoach jest dla Ciebie. Jeśli masz dylemat czy trenować z FIRST’em, czy Danielsem. Jeśli obawiasz się, że nie dasz rady „trzymać” się planu to miCoach jest dla Ciebie. W trakcie treningu nie ma taryfy ulgowej. Biegając interwały z rozpisanym treningiem na kartce, gdy zabraknie Ci sił to po prostu odpuszczasz. miCoach Ci na to nie pozwoli. Będziesz dostawał komendy do ucha, które zmobilizują Ciebie do zakończenia treningu.

Moim zdaniem miCoach to bardzo dobry produkt. Jest to idealny prezent dla biegacza stawiającego pierwsze kroki lub takiego, który gubi się w ilości rożnych planów treningowych. Zaawansowani biegacze także znajdą coś dla siebie. Jednak brak modyfikacji poszczególnych treningów może być mała wadą dla tych, którzy mają swoją wizję trenowania i nie chcą się w 100% podporządkować wirtualnemu trenerowi.
Jeśli masz iPhone’a lub androida – nie zastanawiaj się dłużej. Ściągaj aplikację, wygeneruj plan i idź pobiegać…. 🙂

Na zakończenie wielkie dzięki dla adidas Running Polska za udostępnienie miCoach‚a do testów.

Testy, testy, testy – idealny prezent dla biegacza

14 listopada, 2012 Dodaj komentarz

Nadchodzi czas świątecznych testów i recenzji. W kilku najbliższych tygodniach postaram się przybliżyć Wam kilka produktów, które mogą być doskonałym prezentem na święta. Oczywiście prezentem dla biegacza 🙂

Na opublikowanie czekają materiały dotyczące:

Trening z miCoach – wirtualny trener

Kancelaria Sportowa Staszewscy – plan treningowy na wiosenny maraton

Garmin Forerunner® 610 Special Edition – zegarek biegowy z GPS

COMPRESSPORT® Full Socks – skarpety kompresyjne na długie wybiegania

Nike Free Run+ 3 Shield – buty do biegania na zimę

Recenzja miCoach ukaże się na dniach. Już teraz mogę napisać, że ten zestaw ma moją rekomendację jako idealny prezent dla początkującego biegacza amatora. 

Kontynuując temat treningowy powstaje tekst na temat współpracy z Kancelarią Sportową Wojtka Staszewskiego.  Zima to początek okresu przygotowawczego do przyszłego sezonu. Bardziej zaawansowani biegacze potrzebują dobrego planu treningowego aby zmierzyć się z przyszłorocznymi maratonami. W obszernym materiale przeczytacie moje pozytywne opinie na temat współpracy z Wojtkiem i o tym jak mnie przygotował do Maratonu Warszawskiego.

Na początku grudnia (zdążycie jeszcze kupić ukochanemu biegaczowi na gwiazdkę taki wspaniały prezent) test cudnego zegarka. Jest wspaniały (pierwsze wrażenia). Już teraz rozumiem na czym polega garminoholizm 🙂 Wczoraj biegałem pierwszy raz z Forerunner 610 i cholernie mi się spodobał.

Na koniec – recenzja skarpet kompresyjnych. Dzięki uprzejmości COMPRESSPORT POLSKA Sp. z o.o. jestem w trakcie testowania czarnych Full Socks. Zastanawiałem się na ile takie skarpetki mogą być użyteczne dla przeciętnego biegacza. Czy faktycznie działają, czy to tylko placebo? Właśnie to sprawdzam. Także w grudniu przeczytacie kilka zdań na temat nowych butów Nike Free Run+ 3 Shield. Butów do biegania w zimie.

Niestety chyba nie zobaczycie recenzji zegarka W. Kalenji 500 SD . Muszę się bardzo zmusić, żeby napisać kilka zdań o tym „sprzęcie”. A może napiszę, jako przestrogę, że nie warto wydawać prawie 400 zł na takie coś.

Zapraszam do zadawania pytań pod tym wątkiem jeśli chcecie coś wiedzieć o wyżej wymienionych „produktach”.

XXIV Bieg Niepodległości w Warszawie 2012 – relacja

11 listopada, 2012 7 Komentarzy

Stało się.  Dziś nadszedł ten dzień, o którym myślałem już od jakiegoś czasu. Po 15 startach w zawodach w których poprawiałem swoje wyniki na poszczególnych dystansach przyszedł ten dzień. Dzień bez życiówki. Dziś pobiegłem powyżej 46:00 minut. Zasadniczo to ostatni start na 10 km w tym sezonie. Powinien być szczyt formy. Nie było. Od półtora tygodnia chodzę z przeziębieniem  W tygodniu zrobiłem tylko jeden trening. To za mało aby pobiec poniżej 46 minut.

Medale

Dużym sukcesem jest sam udział w zawodach. Pakiety startowe rozeszły się po dwóch dniach. 8 500 zawodników to jest coś. To kolejny przykład, że bieganie w Polsce jest coraz bardziej popularne. Ludzi którzy nigdy nie biegali, zaczynają się ruszać. To fajne 🙂

Dzisiejszy bieg jest szczególny. Jest Biegiem Niepodległości. My świętowaliśmy biegnąc. Inni, jak się potem okazało, jednak świętowali w marszach  nie do końca pokojowych – tak jak w zeszłym roku.

Przed startem ustawiłem się w okolicach tabliczki 45:00. Miałem nadzieje, że szczyt formy jest na tyle mocny, że dam sobie radę z choroba. Bartek zrobił życiówkę bez treningów, to dlaczego ja nie mam. Ustawiłem testowany przy okazji, dzięki uprzejmości Decathlon, zegarek W KALENJI 500 SD na „wyścig”, definiując dystans 10 km i czas 46:00. Od tego momentu „duszek” miał mi pokazywać czy jest dobrze czy źle.
Po odśpiewaniu hymnu o godzinie 11.11,  8,5 tysiąca biegaczy wystartowało. Czerwone koszulki po lewej, białe po prawej. Tak powstała flaga narodowa.

fot. http://www.maratonczyk.pl

Do 3 km szło/biegło całkiem dobrze. W okolicach 4:30 co dawało nadzieje. Niestety siły szybko się skończyły. Po 3 km zobaczyłem, że Kalenji jest źle skalibrowany ponieważ pokazywał dystans z błędem rzędu około 150 metrów. To już sporo. Jakiś kilometr przed nawrotem (który jest na piątym km) po przeciwnej stronie ulicy zobaczyłem samotnie biegającego Mariusza Giżyńskiego – który jak się potem okazało oczywiście zwyciężył. Zobaczyłem go mniej więcej w tym samym miejscu co rok temu. Krzyknąłem: „dawaj Mariusz dawaj !!!!”, Nie wiem czy słyszał, ale wiem, że w zeszłym roku pisał, że takie okrzyki były dla niego bardzo pomocne i miłe 🙂
Fajnie, że tacy zawodnicy biorą udział w zawodach takich jak ten bieg. Przed startem widziałem także nasza maratonkę Iwonę Lewandowską – co prawda była w cywilu (nie biegła dziś a i nie była w mundurze wojskowym). Iwona w ostatnim maratonie z czasem 2:28:32 udowodniła PKOl, że miejsce na igrzyskach olimpijskich w Londynie jej się należało.

Do 8 km biegłem spokojnie. Zakładałem, że jeśli będą siły to pod koniec przyspieszę  Udało się delikatnie. Zegarek pokazywał, że jestem przed „duszkiem” – oczywiście była to bzdura. Co ciekawe na jakieś pól kilometra przed metą zegarek oznajmił, że przebiegiem 10 km i że jestem „win”. Od tego momentu przestał pokazywać czas. Nie dało się (albo ja nie umiałem) zobaczyć dalej odmierzanego czasu. I tak wbiegałem na metę z nieznanym mi czasem 🙂

Jak się potem okazało było to 00:47:17. Tak wyszło. Odebrałem bardzo ładny medal. Na zdjęciu wygląda pięknie. W rzeczywistości delikatnie gorzej. Organizator miał świetny pomysł na medal. Wykonanie lekko nie wyszło. Ale i tak jest to jeden w ładniejszych medali w mojej kolekcji.

Mój medal 🙂

Napiłem się niebieskiego powera i udałem się w stronę zaparkowanego auta. Szybko, aby zdarzyć przed marszami „pokojowymi”…

Co teraz? Teraz odpoczynek. Cały czas jeszcze rozmyślałem nad toruńskim półmaratonem Mikołajów w grudniu. Decyzje chyba podejmę w ostatniej chwili.

Za kilka dni napisze recenzje miCoach’a. Z nim się szykowałem do tych zawodów. Trudno mi ocenić jakość przygotowania, ponieważ odpuściłem wiele treningów ze swojej, chorobowej winy. Ale i tak aplikacje ocenami pozytywnie. Chodź z drugiej strony podbiegając na wiadukt pod Alejami Jerozolimskimi pomyślałem, jakie cholernie ważne były wtorkowe podbiegi trenowane na Górce Szczęśliwickiej wg planu Wojtka Staszewskiego.

No nic, teraz czas na podsumowanie sezonu….

Pozdrowienia dla wszystkich biegaczy. Dla tych którzy zrobili życiówki i dla tych, którzy tak jak ja, jej nie zrobili 🙂

Kim byłem, kim jestem…

1 listopada, 2012 7 Komentarzy

Kim byłem przed bieganiem?
Mężczyzna, 28 lat. Siedzący tryb życia. 87 kg wagi.

To był początek mojego biegania. Ale cofnijmy się jeszcze o kilka lat. Palacz – nałogowy. Od przeszło 10 lat. Paczka dziennie. Waga – jakieś 75 kg. Postanowiłem z tym skończyć. Skończyć z paleniem. Udało się zrzucić z dnia na dzień. W Nowy Rok. Takie postanowienie. Pierwsze tygodnie były trudne. Zacząłem więcej jeść. Postawiłem na dietę. Płatki, musli itp. Ale zamiast trzymać wagę, tyłem i to szybko. Jedząc płatki czułem się jak kaczka faszerowana grochem. Zima 2010 roku waga wskazywała prawie 87 kg. Tak. Odkąd rzuciłem palenie przytyłem przez 2 lata jakieś 12 kg. Spodnie się nie zapinały, ubrania były za małe. Czułem się źle we własnej skórze. Było naprawdę źle…

Postanowiłem coś z tym zrobić. Zacząłem biegać na wiosnę 2011. To był mój początek przygody z jakąkolwiek aktywnością sportową. Wcześniej ćwiczyłem na lekcjach Wf w liceum przysłowiowe „sto lat temu”. Już o tym pisałem, ale zaznaczę to jeszcze raz. Początki biegania były bardzo trudne. Straszne. Kilkanaście sekund biegu i stop. Postawiłem na 6 tygodniowy plan Pumy ze strony bieganie.pl (polecam początkującym!). Po kilku treningach moje kolana były obolałe. Chodzenie sprawiało mi ból. Wejście po schodach było dużym wyzwaniem. Ale udało się. Przetrwałem kryzys. Nie poddałem się. Wytrzymałem i zostałem „biegaczem” Po 5 tygodniach mogłem przebiec 30 minut bez zatrzymania 🙂 Wow 🙂

Tak zaczęła się moja przygoda z bieganiem.

Maraton Warszawski 2012

Kim jestem?
Teraz. Nadal mężczyzna 🙂 już 30 lat, aktywny fizycznie, 79 kg wagi.
1970 przebiegniętych kilometrów (stan na dziś).

Nadal walczę z wagą. Chciałbym wrócić do tego co było gdy paliłem. Co drugi dzień ładuję się dawką endorfin. Dzięki bieganiu czuje się znacznie lepiej psychicznie i fizycznie. Z pewnością bieganie mnie odmieniło. Nikogo nie trzeba przekonywać, że aktywność fizyczna jest zdrowa. Polecam każdemu.

Bieganie staje się coraz bardziej popularne. To jest fakt. Nie ważne czy biegasz dla siebie, czy dlatego, że bieganie jest modne (czy jest to sezonowy szał na bieganie – czy przeminie i zostaną tylko „prawdziwi biegacze” – kimkolwiek są). Ważne, że się ruszasz. Popularność biegania ma drugą stronę. Zawody. Coraz trudniej zapisać się na popularne biegi. Pakiety rozchodzą się w kilkadziesiąt lub kilka godzin od uruchomienia zapisów. Polecam udział w zawodach każdemu. Gdy pokonałem pierwsze 30 minut biegu chciałem mieć cel w bieganiu poza zrzuceniem wagi. Takim celem stały się zawody. W kartoniku na półce mam już 16 medali 🙂 Biegam dla siebie. Po to, aby pokonywać własne słabości. Podnosić poprzeczkę coraz wyżej. Jestem uzależniony. Kiedyś od papierosów – teraz od biegania. Jest to zdrowy narkotyk. Uzależnienie jest na tyle poważne, że będę biegać już chyba zawsze 🙂

Jak zacząć biegać?

Jeśli nie wiesz jak zacząć to polecam wcześniej wspomniany plan 6-cio tygodniowy Pumy
Natomiast, gdy już coś tam człapiesz i biegasz, a potrzebujesz motywacji i chciałbyś stworzyć sobie plan do biegania to polecam Tobie aplikację miCoach w zestawie (z pulsometrem lub pacerem). Już za kilkanaście dni na blogu pojawi się obszerna recenzja tego cuda. Czy da się zamknąć w elektronicznym pudełku Danielsa, Skarżyńskiego, Staszewskiego i FIRST’a? Niebawem się przekonamy 🙂